Hamburger na piwie

Bardzo lubię domowe hamburgery. Albo hamburgery w naprawdę dobrym miejscu. Te tradycyjne składające się jedynie z mięsa i przypraw. Do nich mięso kupuje w budce pod Halą Targową. Tylko we wtorki, ponieważ w ten dzień jest dostawa. Mięso na hamburgery powinno być trochę tłuste (15-18%), polędwica się tutaj nie nada, hamburger nie jest więc daniem drogim. Mięso powinno być także naprawdę wysokiej jakości. Z jakością bywa ciężko, ponieważ nie zawsze uda się akurat we wtorek albo akurat pod Halę zajrzeć. Wtedy naprawdę dobrym wyjściem są poniższe hamburgery na piwie. Ja używam ciemnego Żywca, ale Guinness też będzie tu bardzo dobrym dodatkiem. Piwo dodane do mięsa nadaje hamburgerom nieco specyficznego, bardzo dobrego posmaku, a jednocześnie maskuje wszelkie niedoskonałości mięsa. Jeśli więc nie jesteście pewni czy kupione przez Was mięso jest naprawdę dobre, wypróbujcie ten przepis, na pewno się nie zawiedziecie. Inspirację zaczerpnęłam z książki Grillhouse. Gastropub at home.

HAMBURGER NA PIWIE
4 porcje

1 mała cebula, drobno posiekana

1 ząbek czosnku, zmiażdżony

500g mielonej wołowiny
60ml ciemnego piwa
1 jajko, lekko roztrzepane

sól, pieprz
dodatkowo:
bułki do hamburgerów (polecam te), sałata, pomidory, ketchup, ser lub inne dodatki wedle uznania

Wołowinę wymieszaj z cebulą, czosnkiem oraz piwem, dopraw wedle uznania. Mięso owiń folią spożywczą i wstaw do lodówki na kilka godzin. Po tym czasie do mięsa wmieszaj roztrzepane jajko, całość podziel na 4 części. Odstaw na 20-30 minut w temperaturze pokojowej. Hamburgery grilluj z obu stron na dużym ogniu (5-7 minut z każdej strony). Podawaj w lekko podpieczonych bułkach z ulubionymi dodatkami.

Przy okazji korzystam z sezonu na młodą kapustę. Dziś u mnie sałatka w stylu coleslaw, ale z azjatycką nutą. U mnie bez orzechów (A.!), ale Wy dodajcie je, wspaniale uzupełniają tu smak, bez nich sałatka jest jakby niepełna. Przepis pochodzi z książki 90 lat KitchenAid.

AZJATYCKA WERSJA SAŁATKI COLESLAW
6 porcji


500g białej kapusty
100g marchwi

75g szalotek - u mnie czerwona cebula

2 łyżki drobno posiekanej kolendry

2 łyżki drobno posiekanej mięty
50g prażonych solonych orzeszków ziemnych

sól, świeżo zmielony pieprz

sos*

50g cukru

75ml octu ryżowego
sok z 1 limonki

2 łyżki słodkiego sosu chilli

2 łyżki sosu rybnego (lub mniej do smaku)

1 zmiażdżony ząbek czosnku

Najpierw przygotuj sos. Do rondelka wsyp cukier i wlej ocet. Zagotuj na małym ogniu i mieszaj, aż do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Zdejmij z ognia i dodaj sok z limonki, chilli, sos rybny i czosnek. Odstaw do całkowitego wystudzenia.

Kapustę posiekaj, marchew i szalotki poszatkuj. Polej sosem, dopraw do smaku i dobrze wymieszaj. Przykryj i schładzaj przez noc (lub przynajmniej przez kilka godzin). Tuż przed podaniem do przygotowanej sałatki dodaj zioła i grubo posiekane orzeszki ziemne.

* według mnie na podaną ilość warzyw wystarczy połowa proponowanej w książce ilości sosu.

Smacznego!

Nie tylko mięso

Wydawać by się mogło, że z grilla jemy tylko wołowinę i to bez żadnych dodatków :). A to nie jest prawda. Poza Naanami od Ptasi, które grillujemy namiętnie (jednak z dwóch stron, przy zamkniętej pokrywie), dość często eksperymentujemy z warzywami. No dobrze, ja dość często eksperymentuje z warzywami. Dziś dwa ciekawe przepisy: jeden nieco bardziej pracochłonny, drugi bardzo szybki. Marchewki wychodzą słodkie, lekko skarmelizowane, ciekawe, pasują właściwie do wszystkiego. Cukinia jest lekka, cytrynowa, doskonale uzupełni grillowaną rybę lub kurczaka. Polecam.

GRILLOWANA MARCHEWKA
przepis z książki Weber's Complete Barbecue Book

12 sztuk


2 i 1/4 łyżeczki soli

12 młodych marchewek, obranych
*
3 łyżki masła, roztopionego

40g miodu lub syropu klonowego

2 łyżeczki skórki otartej z pomarańczy

2 łyżeczki octu balsamicznego

2 łyżki posiekanej natki pietruszki

kawałki pomarańczy (opcjonalnie, do podania)

Duży garnek wypełnij wodą, dodaj 2 łyżeczki soli, doprowadź do wrzenia. Wrzuć marchewki i gotuj przez 4-6 minut (powinny być lekko miękkie, ale ciągle chrupiące; im większe tym dłużej gotujemy). Marchewki wyciągnij i od razu przełóż do miski z wodą oraz lodem by szybko się ochłodziły.

Masło, miód, ocet, skórkę pomarańczową i 1/4 łyżeczki soli umieść w dużej misce, całość wymieszaj. Dodaj marchewki, dokładnie wymieszaj tak by pokryły się marynatą ze wszystkich stron.

Rozgrzej grilla. Marchewki grilluj na średnim ogniu, najlepiej z zamkniętą pokrywą.

Marchewki odsącz z nadmiaru masła, marynatę zachowaj. Warzywa grilluj przez 4-6 minut (wg mnie nieco dłużej, aż będą miękkie), obracając je od czasu do czasu. Gotowe marchewki ponownie wrzuć do marynaty i dokładnie wymieszaj. Wyciągnij, posyp pietruszką i podawaj jeszcze ciepłe (opcjonalnie z kawałkami pomarańczy by wycisnąć nieco soku na warzywa).

* Ja młode marchewki gotuję bez obierania. Po ugotowaniu i schłodzeniu, skórka schodzi sama pod palcami.

GRILLOWANA CUKINIA
przepis z bloga Pinch My Salt

6 porcji


2-3 duże cukinie, pokrojone w podłużne plastry

sok z 1/2 cytryny

oliwa z oliwek

sól, pieprz


Plastry cukinii umieść w misce, skrop sokiem z cytryny, dokładnie wymieszaj. Dodaj nieco oliwy z oliwek, ponownie wymieszaj, po czym dopraw solą i pieprzem. Grilluj z dwóch stron na średnim ogniu, aż plasterki równomiernie zmiękną w środku (kilka minut).

Smacznego!

Kawa czy herbata?

Pozostając w jakże aktualnym temacie grillowym chciałam Wam zaproponować dwie ciekawe mieszanki przypraw do mięs. Metodą prób i błędów ostatnich tygodni stwierdziłam, że zdecydowanie bardziej wolę mięso natarte przyprawami od tego marynowanego. Pocierka kawowa bardziej mi smakowa, jest wyrazista i pikantna, ale ja nie jestem wielką fanką herbaty w potrawach, nie jestem więc obiektywna. Druga propozycja też jest interesująca i może się komuś spodoba. U nas oczywiście wołowina, bo cóż by innego ?:)

KAWOWA MIESZANKA Z CHILLI I KUMINEM
6 porcji

2 łyżeczki ziaren kuminu, uprażonych na suchej patelni
2 łyżki ziaren kawy

1 łyżeczka chilli

1 łyżeczka słodkiej papryki

1 łyżeczka soli

1 łyżeczka zmielonego czarnego pieprzu

Kumin oraz kawę zmiel w młynku (do przypraw lub po prostu w młynku do kawy*), po czym dodaj pozostałe składniki. Całość wymieszaj. Mięso, najlepiej steki wołowe, wyciągnij z lodówki na 20-30 minut** przed grillowaniem, posmaruj oliwą z oliwek, a następnie z obu stron posyp przygotowaną mieszanką, dociskając ją do mięsa. Odstaw. Grilluj na dużym ogniu.

* jeśli masz zwykły młynek do kawy, po mieleniu przypraw zmiel nieco zwykłego ryżu - w ten sposób pozbędziesz się aramatu przypraw i młynek będzie mógł nadal spełniać swoją pierwotną funkcję.
** nie należy robić tego wcześniej, ponieważ mieszanka zawiera sól, a gdy wołowina zbyt długo ma kontakt z solą to twardnieje, 20-30 minut to czas optymalny: mięso uzyska temperaturę pokojową, przejdzie przyprawami, ale nie stwardnieje w środku.

Oczywiście można dodać nieco mniej chilli, jeśli nie lubicie pikantnych potraw. Ta mieszanka jest naprawdę bardzo ciekawa i wspaniale pasuje do czerwonego mięsa, warto więc choć raz spróbować. Ten oraz poniższy przepis pochodzi z książki Weber's Complete Barbecue Book.

PASTA HERBACIANO-ZIOŁOWA
4-6 porcji


2 łyżeczki herbaty Earl Grey
(można wysypać z 2 torebek :)
1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu

1 łyżeczka suszonego estragonu
1 łyżeczka soli

1/2 łyżeczki suszonego tymianku

3 łyżki oliwy z oliwek

Wszystkie składniki (oprócz oliwy) umieść w młynku i drobno zmiel. Dodaj oliwę z oliwek, wymieszaj. Mięso, wyciągnij z lodówki na 20-30 minut przed grillowaniem, posmaruj przygotowaną pastą ze wszystkich stron. Odstaw. Grilluj na średnim ogniu.

Ostatnio dużo grillowaliśmy. Mam więc przygotowane dość sporo zdjęć i przepisów. Niestety ciągle chorujemy, już całą rodziną, co nie świadczy zapewne najlepiej o poziomie higieny w naszym domu... W każdym razie jest dość ciężko znaleźć czas na pisanie, ponieważ głównie martwimy się o maluszka, który chorobę przechodzi najgorzej. Postaram się w miarę możliwości powrzucać co mogę, jako że wakacje już niedługo, a sezon grillowy w pełni pewnie także i u Was.

Smacznego!

Biszkopt z truskawkami

Przyznam, że nie przepadam za biszkoptem. Być może z jego powodu nie lubię też tortów. Tiramisu to także nie jest mój ulubiony deser. A jednak biszkopt to bardzo szybkie, proste i w pewien sposób niepowtarzalne ciasto. A. je lubi. Ja je robię. W wersji z owocami nawet trochę zjem. Dziś zjedliśmy cały z powodu nawrotu infekcji u maluszka. Walczymy z gronkowcem. A dziś rano nic innego po prostu poza tym biszkoptem nie mieliśmy. Biszkopt ratuje więc czasem od śmierci głodowej w przerwach miedzy rozmowami z oddziałem pediatrii nowotarskiego szpitala i tutejszym pediatrą, który jest o wiele bardziej ludzki niż większość tych, których spotkałam w Krakowie. Ot choćby to, że podaje numer i odbiera swój telefon komórkowy. Rzadko spotykane, a jednak zdarza się. Świat nie przestaje zadziwiać.

Biszkopt piekę według przepisu
Liski. Jest idealny. Dodaje jednak nieco mniej cukru i ciut więcej mąki, ponieważ zwykle mam tylko bardzo duże jajka w lodówce (odwracam proporcje Liski i używam 120g cukru oraz 150g mąki). To proste ciasto, które każdemu się uda. U mnie dziś z truskawkami. Polecam!

BISZKOPT Z TRUSKAWKAMI (LUB BEZ)
tortownica 20-23cm

5 jajek

120g mąki

150g cukru

garść truskawek (pokrojonych w ćwiartki) lub innych owoców

Piekarnik rozgrzej do 170 stopni. Tortownicę posmaruj masłem i wysyp bułką tartą.

Jajka utrzyj z cukrem na kogel mogel, do białości. Zajmuje to zwykle 10-15 minut. Masa powinna się wyraźnie powiększyć. Mąkę przesiej przez sitko i wmieszaj w ciasto. Do przygotowanej tortownicy wlej ciasto. Surowe ciasto powinno wypełnić formę mniej więcej do połowy. Jeśli używasz owoców posyp nimi wierzch ciasta (biszkopt z owocami będzie nieco niższy niż w przypadku pieczenia solo).

Biszkopt wstaw do piekarnika i piecz 45-50 minut. Podczas pieczenia nie wolno otwierać piekarnika, bo biszkopt opadnie. Po 45 minutach drewniany patyczek wbij w ciasto - jeśli jest suchy, to znak, że ciasto jest upieczone.

Uwagi Liski, której należy posłuchać:
- Jajka należy ubijać maksymalnie długo, do białości, do pokazania się na powierzchni pęcherzyków powietrza. To ważne.
- Podczas pieczenia nie otwierać piekarnika.
- Mąka musi być przesiana, bez grudek.

Smacznego!

Letnia tarta truskawkowa

Rzadko robię ciasta z truskawkami. Truskawki najbardziej lubię solo. Albo z kefirem w formie koktajlu. Dziś jednak u mnie tarta, ale nieco inna. Większość tart z truskawkami składa się z kruchego spodu, kremu oraz świeżych owoców na wierzchu. Moja dzisiejsza tarta jest bardzo letnia (wspaniale pasuje do grilla!), mocno truskawkowa, bez kremów i mas. Dlatego wysilcie się i poszukajcie naprawdę aromatycznych i słodkich truskawek. Truskawek polskich oczywiście :). To składnik kluczowy. Niech Was nie zwiedzie użyta w przepisie żelatyna. Efekt końcowy to wcale nie galaretka z zatopionymi w niej owocami, tylko owoce w lekko zastygłym soku - taka ilość żelatyny sprawi, że tartę będzie łatwo pokroić i kawałki zachowają formę, ale całość nie zmieni się w twardą galaretkę. Naprawdę polecam to ciasto!

Przepis pochodzi z magazynu Gourmet. Spód wzięłam jednak od Claire Clark. Oryginalny jest prostszy i szybszy do przygotowania, jeśli więc chcecie zaoszczędzić sobie pracy, też na pewno Was nie zawiedzie.

TARTA TRUSKAWKOWA
forma do tarty 23-25cm

spód*
110g miękkiego masła

50g cukru

1 średnie jajko

1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii

210g mąki pszennej

szczypta soli

nadzienie

900g truskawek, obranych

150g cukru

80ml soku wyciśniętego z cytryny
(z 2 dużych cytryn)
2 i 1/4 łyżeczki żelatyny


spód

Piekarnik rozgrzej do 170 stopni.

Masło utrzyj z cukrem. Jajko lekko ubij z wanilią i stopniowo dodawaj do masy maślanej cały czas ucierając. Do masy dodaj mąkę wymieszaną ze szczyptą soli, szybko zagnieć gładkie ciasto, powinno być lekko wilgotne, ale nie kleiste. Ciasto spłaszcz, owiń w folię spożywczą i wstaw do lodówki na 30 minut. Gdy ciasto stwardnieje rozwałkuj je w okrąg i wyłóż nim natłuszczoną formę do tarty (ja bardziej wylepiam niż wałkuje i wykładam :). Całość lekko ponakłuwaj widelcem. Spód ciasta wyłóż papierem do pieczenia, wysyp fasolkami. Piecz przez 15 minut z obciążeniem, a następnie kolejne 15 minut, po uprzednim ściągnięciu papieru do pieczenia wraz z fasolkami. Wyciągnij z piekarnika i odłóż na kratkę do całkowitego ostudzenia.

nadzienie
Z truskawek wybierz i odłóż 20 sztuk o podobnym rozmiarze. Resztę truskawek pokrój na ćwiartki (małe wystarczy na pół), umieść w misce, po czym wymieszaj z cukrem i sokiem z cytryny. Odstaw na 30 minut, mieszaj od czasu do czasu. Następnie truskawki odsącz zachowując cały sok. Do soku dolej wody, tak by uzyskać w sumie 2 szklanki płynu. Sok umieść w rondelku, posyp żelatyną, odstaw na 1 minutę, a następnie doprowadź do delikatnego wrzenia na małym ogniu, cały czas mieszając, aż żelatyna rozpuści się. Ćwiartki truskawek umieść w misce (cienkiej plastikowej lub szklanej**) włożonej do większej miski wypełnionej wodą z lodem. Zalej je gorącym sokiem i często mieszaj przez 20-30 minut (chodzi tu o to by truskawki nie gotowały się w soku, tylko szybko ostygły). Gdy całość zacznie lekko gęstnieć nadzienie można przełożyć na spód. Połowę nadzienia wylej na spód, następnie rozłóż zachowane truskawki w całości (obciętą stroną w dół), zalej pozostałą ilością nadzienia (ja nie zużyłam całego, zostało mi około 3/4 szklanki). Całość luźno przykryj folią spożywczą i wstaw do lodówki na minimum 4 godziny, a najlepiej na całą noc.

Podawaj z bitą śmietaną lub bez :).

* W oryginale spód robiony jest z ciastek maślanych, rozdrobnionych i wymieszanych z 2 łyżkami miękkiego masła oraz 2 łyżkami cukru. Spód po wyłożeniu tarty podpiekamy w 175 stopniach przez 15 minut.
** W oryginale polecają użycie miski metalowej. Nie do końca jednak jestem przekonana do tego pomysłu (metal i sok cytrynowy?) i polecam raczej miskę szklaną lub z cienkiego plastiku.

Poza tym mamy weekend i więcej czasu na rozmowy. Robiliśmy dziś hamburgery (mięso mieszane z ciemnym piwem, przepis wkrótce). A. komentował wydarzenia, o których można dziś poczytać w gazetach. I tak odnosząc się do afery z Kubą Wojewódzkim i jego Krajowego Rejestru Murzynów stwierdził, że też chciałby założyć fundację: Krajowy Rejestr Nieudanych Psów. Zbieramy podpisy, jacyś chętni? :) Twarzą i rzecznikiem KRNP będzie oczywiście znany Wam wszystkim pewien wyżeł weimarski.

Smacznego!
Blog Widget by LinkWithin